Wiadomo, w RN22 napinacz w wersji przed liftem kończy się dość szybko i słychać go podczas odpalania po postoju, czasem jednodniowym, a na pewno, jak maszyna stoi niepalona z 3 dni. Problem, jaki może się pojawić, to nietrzymający napinacz może spowodować przeskoczenie łańcuszka na rozrządzie. Ogólnie spotkałem się z 4 silnikami, gdzie przeskoczyło o ząbek. Fart taki, że nie ma wtedy jeszcze kolizji, ale przeskok o dwa ząbki już się kończy kolizją i dupa blada.
Sporo osób, nawet i ja kiedyś, zamienia na manualny. Nie jest to złe, ale też nie jest dobre.
Wada manuala: każdy napnie go inaczej, trzeba kontrolować naciąg co 500 - 1000 km przebiegu.
I podstawowa wada: jedna i ta sama siła naciągu, gdy rozrząd ciepły, zimny, a wiadoma jest rozciągliwość materiału.
A oryginalny napinacz do tego zwiększa i zmniejsza siłę docisku równo ze zmianą prędkości obrotowej silnika, bo wtedy zwiększa się ciśnienie oleju, które na niego działa. Oprócz tego ta zmiana siły lekko zmienia przesunięcie fazy zaworów ssących do wydechowych. Powtarzam: lekko, ale jednak. I to trochę zmienia charakterystykę silnika, plus jego wietrzenie i chłodzenie na dużym obciążeniu, a to potem wpływa na żywotność itd. itp.
Dlatego osobiście polecam jednak używać napinacza OEM, mimo że sam kiedyś używałem i polecałem manualne. Ale wiadomo: kto się nie uczy, ten stoi w miejscu itd.
Dodam tylko, że poprawiony napinacz też z przebiegiem się zużywa i też potrafi puścić. Osobiście w swoim już zmieniałem na drugi poprawiony.

dodam tylko że RN22 przed i  po lift korzystają z tego samego napinacza.