Odświeżam temat

Rzeczoznawca wycenił mi uszkodzenia... no i... szkoda całkowita....
Skur...ny wiedzą co robią. Wszystko tak wycenili, żeby naprawy przekroczyły 70% z wartości motocykla widniejącej na umowie AC. Dodatkowo cwaniaki wyliczając wysokość odszkodowania wyliczali ją od ceny rynkowej motocykla, którą pomniejszyli o 4,5 tysiąca względem tej w umowie... wszystko po to, żeby moje odszkodowanie było jak najniższe... Co jak co, jak motocykl mógł spaść na wartości o 4,5K w 6 miesięcy...? :/

Po rozmowie z chłopakami z Yamahy podrapany wachacz, lekko drapniętą ramę i inne części ogarną mi z robocizną w dobrych pieniądzach (oczywiście wchodzi w grę podmalowanie, nie widzę sensu tego wymieniać bo i nie ma takiej potrzeby).

Tak czy owak moto zostaje u mnie. Nie oddam go za 14K jak mi zaproponowali bo stan techniczny moto oceniam na bardzo dobry i po prostu szkoda byłoby ją oddać w obce ręce za taką kase Z kwoty odszkodowania którą mi zaproponowali, wszystko naprawię, wymienię napinacz z łańcuszkiem bo trochę hałasował i jeszcze trochę zostanie ale nie odpuszczę im i będę walczył o większe odszkodowanie, żeby było na wachę i gadżety do R1