Na początku WIELKIE DZĘKUJĘ dla BeMisza!!! Dzięki Tobie miałem dwa super dni.
Teraz moje wypociny.
Od czego by tu zacząć?
Postaram się być obiektywny, ale że jestem fanem modelu R1 od wielu, wielu lat to może być z tym różnie. Motocykl dostałem na dwa dni. Od razu zaznaczę, że nie będzie tu opisu jak nowa erjedynka sprawuje się na torze, gdzyż po pierwsze nie jestem zawodnikiem MotoGp ani nie w głowie mi schodzenie na kolano na obwodnicach Warszawy.
Tak wiem, to po co w ogóle jeżdżę na R1? Dobre pytanie, na które postaram się odpowiedzieć w poniższym tekście.
Na początek może troszkę danych:
- rocznik 2015
- moc ok.200KM
- masa 199kg
Prezentacja modelu:
Film:
https://www.youtube.com/watch?v=NlzR__T7TfA
Wygląd i wykonanie:
Tak, to jest temat rzeka. W tegorocznym modelu nic praktycznie nie nawiązuje do poprzednika. No może jedynie kluczyk od stacyjki i sama stacyjka są takie same jak w latach ubiegłych(po 2004r). Reszta to zupełnie inna bajka.
Jednym się podoba, innym nie. Trzeba jednak przyznać Panom z Yamahy, że wygląd jest nietuzinkowy. Przód jest podobny do niczego, co było wcześniej.
Cienkie dwa ledziki jako pozycje i pochowane pod czaszą dwie soczewki z ledami. Niestety w tym modelu świeci się już tylko jedna lampa, jak to jest np. w Hondzie, czy w R6. Mi to nie przypadło do gustu, ale jakość światła jest naprawdę zadowalająca. Nawet jadąc w nocy wszystko ładnie widać. Może nie są to światła jakie były w RN12, czy RN19, ale na 100% lepiej dają radę niż dwa światła w RN22. Z dala można pomyśleć, że jest tam wsadzony ksenon, gdyż światło jakie daje ma barwę niebieskawą. Co ciekawe druga lampa, od długich ma już bardziej żółte światło. Czemu tak, nie wiem. Wolałbym, aby oba miały taką samą barwę.
Sam kształt czaszy nawiązuje do linii M1 startującej w MotoGp. Nie ma już wlotów po bokach, a jest jeden pokaźniej wielkości wlot na środku.
Nawet nakładka zbiornika ma charakterystyczne wloty jakie widzimy w M1.
Zbiornik został jest teraz dużo bardziej płytki i częściowo schodzi pod kierowcę.
Na początku myślałem, że fajnie, ale nie do końca. Wyjaśnię to później przy komforcie jazdy.
Siedzenie kierowcy jest powiedziałbym, że tak samo wygodne jak w RN22, czy daje radę.
Zadupek. No tu projektanci się popisali i zrobili moim zdaniem dzieło sztuki. Fakt można się tu doszukać nawiązania do Ducati Panigale, ale czemu nie czerpać dobrych pomysłów.
Co prawda przez tak wyprofilowany kształt możemy zapomnieć, że schowamy cokolwiek pod mikroskopijne siedzenie pasażera. Tam dosłownie nie ma miejsca na nic. No może zapalniczka i 5 fajek się zmieści, bo cała paczka już nie, ale jeżdżąc na R1 raczej nikt nie myśli o paleniu, a o zapier.......
Nie mówię już o przewożeniu niewiast, bo musiałby być naprawdę bardzo zdesperowana aby chcieć przejechać się na czymś takim więcej niż 5km.
Na wyglądzie plastików się nie skończyła pomysłowość Yamahy.
Poszli za ciosem i wsadzili tam tak rozbudowany komp, że lektura instrukcji obsługi licznika zajęłaby kilka godzin, nie mówiąc o zapamiętaniu co i jak.
Mam np. do dyspozycji 4 MODE i każdy możemy sobie ustawić indywidualnie.
Zarówno ustawiać moc, trakcję itp.
Dodatkowo sam licznik ma też dwa ustawienia. Na miasto i na tor, gdzie wyświetlane są różne dane. Jako, że jest tego bardzo dużo, to najlepiej zobaczcie filmik, gdzie sam Adam Badziak opowiada co i jak.
Link do filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=nQIP9PmoaUY
Skoro mamy już wygląd i elektronikę za sobą, to może warto już zasiąść za sterami, tego 200 konnego potwora.
No i co? W przekazanym do testów egzemplarzu były założone akcesoryjne sety, co skutkowało tym, że moje kolana idealnie nie trafiały w miejsce, gdzie powinny być, a opierały się o sam koniec bocznych plastików. Czy tak samo jest na seryjnych setach nie wie, ale jeśli tak to najwygodniej będą miały osoby o wzroście od 180cm. Ja mam 170 i nie bardzo. Pomaga co prawda przesunięcie zadka o te 5cm do tyłu.
Manetki są tam, gdzie powinny i każdemu raczej będą odpowiadały. Zarówno wysokość, jak i rozstawienie.
Lusterka, w których teraz są kierunki można łatwo ustawić i wszystko w nich widać co dzieje się za naszymi plecami.
Ilość przełączników na obu kierownicach przypomina te z F16, jeszcze tylko guzika do dopalania rakiet powietrze/powietrze brak heheheheh
Nowe jest też miejsce startera. Muszę przyznać, że kilka razy szukałem go kciukiem niżej, jak to było w poprzednich latach, ale tez jest fajnie zespolony z wyłącznikiem awaryjnym.
Wszystkimi funkcjami możemy sterować podczas jazdy, ale trzeba mieć długie paluchy, aby kręcić kółeczkiem przy prawej manetce, czy MODE na lewej. Choć według mnie lepiej się zatrzymać i ustawić co się chce niż przy 200km/h zmieniać sobie ustawienia. Co innego na torze, ale jak już napisałem tym aspektem się nie zajmuję.
Jazda.
Ok kompa poznaliśmy na tyle, aby ustawić pełną moc, zadek zajął odpowiednią pozycję no to w drogę.
Silnik nawiązuje do poprzedniego modelu, tj. RN22, ale zupełnie inaczej oddaje moc. Inny jest też dźwięk seryjnego wydechu. Co fajne i może się podobać, wydech lekko strzela przy schodzeniu z obrotów.
No dobra. 200KM to nie przelewki. Owszem od kilku lat jeżdżę samymi litrami i głównie to były R1(raz CBR i FZ1, ale wolę o tym zapomnieć) i miałem nadzieję, że jakoś dam radę.
Pierwszego dnia testów miałem w planie objechać trochę Polski i spotkać się ze znajomymi.
Pokazać motocykl, bo nie wszędzie jest taka możliwość, a przy okazji sprawdzić jak nowy erłan radzi sobie w trasie.
Wyjechałem o 6:00 z Warszawy w stronę Stykowa. Tak autostradą, co by nie stracić prawka hehehe
Po pierwszych 100km było nadwyraz wygodnie. Nic nie bolało, palce nie zgrabiały.
Szybkie dotankowanie i co? Spalanie przy prędkości 120-140km/h wysło 6,05L/100km.
Nieźle. Po kolejnych km dojechałem do Lubicza, gdzie spotkałem się ze znajomymi z R1-Forum.pl i jak przystało każdy się przysiadł, posłuchał itp.
Po tych 280km zaczynałem mieć mieszane uczucia co do tej mega mocy.
Czemu? Już tłumaczę. Jadąc na 6 biegu z prędkością ok. 120-130km/h mamy ok. 5,5tyś obr/min. We wszystkich poprzenich modelach R1 jadąc z taką prędkością miałem obawy przed odwijaniem manety. Tu dałem aż do samego końca i co, nic. Motocykl owszem się rozpędzał, ale mogłem policzyć krowy na przydrożnych pastwiskach. Gdy nagle, jak obroty doszły do 8tyś, a prędkość do ok. 160km/h do silnika ktoś wtryskiwał nitro.
Dosłownie. Wyrywało kierownice z rąk. Mega uczucie, ale dziwne że wcześnie jest tak „nudno”. Mam wrażenie, że w poprzednich modelach, mimo że też exup otwierał się przy 7tyś nie było aż taaaakiej dużej różnicy jak w obecnym modelu.
Co ciekawe, jadąc na 3 czy 4 biegu powiedzmy 120km/h możemy delikatnie odwijać manetkę i zero reakcji ze strony silnika. Można odwinąć ok. 10st i nagle jest reakcja. Czemu, nie wiem. Czy to wina 35st C podczas testu, czy może ten typ tak ma.
Na tor musi wymiatać, bo tam cały czas jest pow. 8tyś obr, ale w mieście, czy na trasie wolałbym mieć więcej na dole z tej mocy.
Jest jeszcze drugie rozwiązanie, którego ja akurat nie preferuję. Operowanie gazem zero-jedynkowo. Każdy bieg prawie do oporu i nie będzie że coś nie tak. Zostaniemy katapultowaniu w czasoprzestrzeń jak statek Enterprice ze Startreka.
Trzeba się wtedy mocno trzymać i zacisnąć zwieracze, bo inaczej wysadka murowana.
Ze znajomymi zrobiliśmy też mały porównanie na trasie i tu uwydatniła się wcześniej opisywana przypadłość. Jak nie miałem napędzonych obrotów, to jadąc na 3 RN12 mi odjeżdżały. Natomiast po chwili ze stoickim spokojem mogłem utzymać tempo mając jeszcze sporo obrotów w zapasie, gdzie dwunastki zaczynały już mieć dość.
Tak 200KM jednak jest, tylko w wolą galop, a nie oranie pola.
Po kilku km „szaleńczej” jazdy znów tankowanie i o dziwo nie musiałem brać kredytu aby kupić paliwo. Spalanie na poziomie 8,5L/100km jest bdb wynikiem biorąc pod uwagę tempo. 2+.
Druga część trasy była już spokojniejsza i dotarłem do Gdańska, gdzie akurat był Jarmark Dominikański i jakieś bieganie. Podczas odpoczynku, moto było oblegane przez gapiów. No dobra, przechodniów.
Będąc w tym uroczym mieście mogłem poznać jak się jeździ R1 w takich warunkach.
Tragedii nie ma, choć wcześniej wymieniona dziwy brak reakcji na dodawanie gazu na niskich obrotach troszkę przeszkadzało, ale dzięki temu nie wbijemy się komuś w tylni zderzak. No chyba, że odwiniemy więcej, to już AC musi być obowiązkowo. Choć i bez AC się obejdzie, bo hamulce w RN32 są SUPER. Choć z wyglądu przypominają te z RN12 to w niczym nie ustępują 6 tłoczkowym z RN19, czy RN22. Ba nawet powiedziałbym, że są lepiej dozowalne i lepiej można je wyczuć. Dodatkowo mamy ABS i całą masę innych elektronicznych wspomagaczy jazdy, które w razie czego pomogą uratować dupę i moto.
Przez biegaczy dość często były przymusowe postoje. Znając poprzednie modele obawiałem się, że rama zacznie parzyć, a i w kombi się ugotuję od wiatraków chłodzących silnik.
Tak się jednak tu nie dzieje. Odprowadzanie ciepła jest jakoś inaczej poprowadzone i nie dmucha na nas gorące powietrze z wentylatorów.
Ruszanie, stawanie, znów ruszanie i znów postój. To nie mogło wróżyć oszczędności w paliwie. No owszem nie było tyle, co przy dynamicznej jeździe w trasie, ale spalanie na poziomie 7,9L/100km do małych nie należy. Choć zaznaczam, że przyspieszenia były delikatne, więc obstawiam że przy „normalnej” jeździe po mieście te 8,5L/100km to będzie wynik większości użytkowników.
W porze obiadowej ruszyłem w stronę Warszawy, a dokładnie do Włocławka spotkać się z kolejną osobą. Tam miałem przyjemność sprawdzić jak R1 jeździ na winklach.
Tu banan nie schodzi w twarzy. Przerzucanie tego motocykla z boku na bok, to jak zabawy z dmuchaną lalą. Robi co chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz. Dosłownie. Ledwo pomyślisz o zakręcie, a już z niego wyjeżdżasz. Obrana linia okazuje się za szeroka, nie ma problemu. Można jeszcze bardziej się złożyć. Na 100% pomagały tu świetne opony Pirelli, które kleiły się jak palce w superglue.
Motocykl prowadzi się bajecznie łatwo, aż chyba za łatwo, bo można się przeliczyć, ale tu znów pomaga cała masa terabajtów, która jak coś, to pomoże.
Ok. 21:00 zjechałem do domu. Nawinąłem na koła 980km w jeden dzień.
Całkiem niezły wynik, jak na trasę na motocyklu, który nie jest stworzony do turystyki.
Owszem nie byłem wypoczęty, ale też nie czułem jakiegoś olbrzymiego bólu rąk, pleców, czy nóg. Może jedynie zad miał już dość i ostanie kilometry robiłem zmieniając pozycję na siedzeniu. Tu muszę też napisać, że takie wyprofilowanie zbiornika nie pomaga, bo częściowo siedzimy na zbiorniku, a tylko druga część 4liter spoczywa na miękkim siedzeniu.
Następnego dnia było latanie w koło komina po Warszawie.
Ruch niewielki, ale zważywszy na nowe restrykcyjne prawo, mówiące że jadąc 100km/h w mieście zabierają prawko jazdę można bardziej nazwać toczeniem.
Takich prędkości nowa R1 nie lubi i to bardzo. Ciężko utrzymać 60, czy 70km/h. Jedzie się na 2 lub 3 biegu, bo na 4 są już za małe obroty i motocykl zaczyna lekko szarpać. To nie jest stara, poczciwa RN09 gdzie na 6 biegu można się było toczyć 80-tką.
Pod wieczór był jeszcze ostatni wypad do Radomia.
Jako, że to była ostatnia szansa na sprawdzenie, czy uda się zejść ze spalaniem poniżej 6L musiałem spóbować.
Jazda 110-120km/h i pełne schowanie się za szybą sprawiło, że się udało.
Jak myślicie ile? Uwaga udało się zejść na 5,3L/100km.
Nieźle, biorąc pod uwagę to, że jechałem na pełnej mocy. Podejrzewam, że gdybym zmienił ustawienia na te 140KM może udałoby się zejść poniżej 5, ale i tak rezultat uważam za całkiem ok.
Podsumowanie.
Nowa R1 zrywa z poprzednikami pod każdym względem. Wizualnym, technicznym oraz przeznaczeniem. Tak jak na poprzednich można było jeździć spokojnie po mieście, czy w trasie, tak tu mamy motocykl skierowany typowo dla ludzi pragnących ścigać się na torze.
W ruchu ulicznym nie wykorzystamy 50% tego co daje nam nowy komputer, za to na torze będziemy mogli łoić innym tyłki, o ile przezwycięży się strach i swoje ograniczenia.
Jest to motocykl bardzo dopracowany, naszpikowany najnowszą elektroniką jaką można sobie wymarzyć. Pytanie tylko, czy aż tyle potrzeba dla typowego Kowalskiego, który tor ogląda tylko w swoim TV podczas rund MotoGp.
Krążą słuchy, że w przyszłym roku ma wyjść bardziej uboga w elektronikę, ale i zarazem tańsza wersja o oznaczeniu R1S. Czas pokaże