Siema...

chce wrócic do dnia mego wypadku na tej obwodnicy bo wczoraj na grilu dowiedziałem sie przykrej sprawy... otóż wtedy jak sie rozjebałem było ze mną 2 moich znajomych jeden na hondzie 954 i drugi na R1 RN12 '06r niebieska wersja US. no i gdy doszło do zderzenia i oni nam tam pomogli chcieli odjechac motocyklami za obwodnice zeby w razie przyjazdu policji nie dostac mandatu i znajomy który jechał r1 wjezdzajac na kawałek drogi żwirowej jedna reką poprawiał kask i pech chciał że najechał na kamień i upadł na lewa strone przy czym złamał przedni stelaż czaszy (jakis chujowy zamiennik miał) no i podniósł moto i chciał odjechac za sterte poukładanych drzew obok by schowac moto... wrócił na miejsce wypadku i pozostał tam do końca akcji. po wszystkim poprosił znajomego co był honda by skoczył do augustowa kupił taśme i opaski by jakoś na czas drogi przyłapac ten pekniety stelaż. wraca do motocykla patrzy a stoi jego sprzet z zajebana czaszą odpietą na kostce głównej... no ja pierdole i chuj, nie dośc ze musi kupic stelaż to i wiązke licznik i lampy jak i czasze... ten naród kurwa nie ma litości. z tego co mówił to na wiadukcie widział 2 motocyklistów co widzieli że stawia tam szpeje ale kto by pomyślał że ,,motobrat'' okradł by 2 motocykliste... mi osobiście brakuje słów by określic takich ludzi. mam nadzieje że temu co zajebał czasze zajebią moto. bo wszystko wcześniej czy później wraca z zdwojoną siłą...

pozdro.