Cześć, dziś miałem kolizję na swojej RN12. Zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych i w momencie kiedy już miałem ruszać dostałem strzała z tyłu. Świadkowie twierdzą, że gość nawet nie hamował, na co on powiedział, że nie zadziałały hamulce. Przyjechały wszystkie służby, badania itd. Sprawca dostał 1500 mandatu ale nie wiem jak się to potoczy bo mam podejrzenie uszkodzenia czegoś w kolanie (więzadła , łąkotka), lekarz kazał odciażyć nogę i chodzić o kulach i za 2 tygodnie mam wrócić na kontrole.

Jeżeli chodzi o moto to porażka, dbałem o nią strasznie prawie od 6 lat ale wiadomo, że życie jest najważniejsze. Uderzenie było dosyć mocne bo gość dosłownie wjechał mi do połowy motocykla, a moja noga utknęła między moto, a chłodnicą samochodu. Całe szczęscie miałem na sobie wysokie sportowe Alpinestars SMX dzięki czemu nie zmiażdżyło mi nogi ale dosyć mocno mi ją wykręciło przez co mam problemy z kolanem. Gość musiał cofnąć bo nie mogłem nogi wyciągnąc spod auta. Zadupek pękł na mocowaniach, cały tylny stelaż połamał się przy ramie i wyrwało wszystkie śruby, nie wiem czy rama też nie dostała. Cały tył generalnie jest krzywy i mocno zadarty do góry. Pękło też mocowanie zbiornika przy główce ramy. Wszystkie podnóżki urwane i wygięte, wydechy twobrothers wygięte i porysowane, tylna opona nowa, a już na śmietnik się nadaje. Jutro zrobię poważniejsze oględziny bo dziś za dużo stresu przeżyłem.

Miał ktoś podobną sytuację? Jestem ciekaw jak ubezpieczyciel podejdzie do tego? Wiecie jak to jest np. z wydechami jeżeli z takimi kupiłem moto? I cała reszta akcesoriów? Ubezpieczyciel to Uniqa.