Ok, sprawa dalej się toczy ale co nieco mogę opisać.
Generalnie przed kradzieżą miałem tylko jeden telefon w sprawie zakupu (Yamaha była wystawiona na sprzedaż)goście mieli się pojawić, nie przyjechali. Zdziwiło mnie to więc praktycznie codziennie o różnych porach bywałem na garażu. Aż tu dokładnie tydzień po telefonie zajeżdżam na garaż, chwytam drzwi a one otwarte. Otwieram a tam brak motocykla. Dodam tylko że stały dwa. Rozwalili mi posadzkę od tyłu garażu (że też im się chciało?) i od środka otwarli garaż. Ogólnie nic nie ruszone, nawet ciuchy które razem byłyby chyba więcej warte niż motocykl :-). Skradziono tylko motocykl, mój kask i mojego żółwia. Policja na miejscu, technik, protokoły itd. Za namową znajomych umieściłem ogłoszenie o kradzieży na fb. Od razu miałem parę odpowiedzi że widziano go w nocy tam i tam. Nie będę ukrywał że mam wielu znajomych w policji więc chłopaki wzięli się ostro do roboty, ale niestety wszędzie się ślad urywał. Po 4 dniach dostaję parę info że podobne moto jeździ po Katowicach. Jako że byłem ugadany ze znajomymi z policji na telefon od razu ruszyliśmy w prawdopodobne miejsce gdzie kręci się moto. Okzało się że to mój motocykl z tym że rama już została przełożona a mojej nie znaleziono. Większość cech szczególnych pokryła się z moim protokołem zeznań. Goście którzy go mieli idą w zaparte że oni go kupili w częściach. Papiery na nową ramę mają, ale jest parę sprzecznych informacji w ich zeznaniach. O tym nie będę pisał. Silnik ma zeszlifowane numery, ale biegły je odczytał. To mój silnik. Na chwilę obecną moto stoi w garażu policyjnym jako dowód w sprawie. Czekam (a może to potrwać nawet do 3 miesięcy) na opinię biegłego w pewnej sprawie o której też nie chcę za dużo pisać. Cieszę się że moto znalezione, nawet jeśli miałbym czekać na niego rok to i tak się cieszę. A gówniarze złodzieje są już na tapecie tak więc ich kariera prawdopodobnie się szybko zakończy.