#Grześ ... nie wiem, czy to dobry pomysł "układać" silnik po remoncie na torze. Tam litrem, to 3/4 okrążenia latasz na 1-szym biegu i tylko w kilku miejscach możesz załadować 2-kę, w porywach 3-kę i zaraz redukcja do 1-dynki.

#Artek ... zależy jak leży. Jesli o mnie chodzi, to tak, jak pisałem ... 10-go chce tam latać i w planie miałem moto na pakę auta, polatać i w ten sam dzień wracać, bo w poniedziałek muszę być w fabryce.
23.09 - odległy termin, a u mnie zmienia sie jak na frocie ... czy będę -  nie wiem, za wcześnie bym mógł się teraz określić.

Nie mniej jednak uważam, że jeśli mieli byśmy sie spotkać z różnych miejsc kraju, to w/g mnie powinno to wyglądać tak:

1. dzień przed torowaniem przyjazd, zakwaterowanie "gdzie tam", po piwku, max po dwa i lulu.
2. dzień torowania ... sniadanko, na tor, w trakcie torowania ... i w Jastrzębiu jest tak ... ok. 13-14 (po trzech sesjach) albo przyjeżdża katering i dostarcza rano zamówione posiłki/obiady, albo grill objazdowy i mamy do wyboru kiełbaski, karczek. Ok. 17-17:30 koniec torowania, zjazd na "bazę" i wówczas jest sens sie integrować, choć zmęczenie wspomaga ten proces
3. dzień po torowaniu ... śniadanko, spacer po okolicy , obiadek i ... albo pożegnanie, albo ... c.d. ...  
   

Jeśli myślicie dzień przed torowaniem integrować się - szkoda zawracać sobie głowę - zrobicie sobie krzywdę i innym, o zgruzowaniu moto nie wspomnę
Jak integracja, to lepiej spotkać sie gdzie na jakiejś polanie i za trzy dni rozjechać do domów 

Jak decydowałem się przyjechać na Jastrząb na moto, to przyjeżdżałem/przyjeżdżaliśmy dzień wcześniej, bo w moim przypadku to ok. 180 km, i ... uwaga ... 2-2,5 godz. jazdy na moto, z tego ok. 1,5 godz. przez wioski usiane kontrolami policyjnymi, kościołami i takimi tam, które nie pozwalają rozwinąć skrzydeł. Jednym słowem ... po przyjeździe czuje sie w grzbiecie te kilometry.
Dzień latania na torze (średnio po 6-ciu sesjach na liczniku przybywa średnio ok. 110 km) i teraz w zależności od zaangażowania się w jazdę ... jedni mieli siły wracać, ja raz to zrobiłem i do domu dojechałem na wpół żywy, po ciemku, na wizjerze przed oczami fruwały mi jakieś skrzydełka ... kiepsko sie czułem i byłem cholernie zmęczony.
Dla tego preferuję ... albo moto na auto i do domciu, albo moto na parking i lulu, dopiero na następny dzień rano do domciu na moto ... z nowymi siłami.

Chcę również zaznaczyć, że nie jestem jakimś fachowcem "torowcem". Po prostu ... tak se jeżdże ... w kółko .
Być może inni organizują sobie to odmiennie - jak tak, jak wyżej. Nie będę kozaczył i powiedzmy sobie szczerze ... stary już jestem i wiem na co stać moje ciało.

I teraz tak se myślę ... że z tym torem, to wsadziłem kij w mrowisko, bo ... świetna zabawa na moto, ale kiepskie miejsce do integracji
Trzeba więc wybrać ... albo jedno, albo drugie