Cześć.
Jak wiecie kupiłem we wrześniu R1 RN04 od kolegi forumowego Mihu.
http://r1-forum.pl/showthread.php?tid=5507
https://imageshack.com/a/x5Iz/1

Jako, że miałem dwa motocykle( przed kupnem od Miha, miałem Cruiser'a C90T) zdecydowałem się dnia 18.10.2014r sprzedać erłana.
Motocyklem jeździłem i nie miałem z nim absolutnie żadnego problemu. Z motocyklem nic kompletnie nie robiłem, nawet nie ściągałem owiewek itp. bo wierzyłem koledze z forum, który zapewniał, że wszystko co trzeba ma wymienione.
Kupującego znałem również z forum, forum motocyklistów. Nigdzie nie wystawiałem ogłoszenia. Rozmawialiśmy tylko przez komunikator i gdy dowiedział się, że chcę sprzedać, to kupił go ode mnie. Bo sprzęt wyglądał i chodził bardzo dobrze. Byłem tego pewny i też o tym mu pisałem.
Jak przyjechał po niego, stwierdził, że poci się przy uszczelce od kapy zaworów i słychać takie cykanie - z tym już go kupiłem (dowiedziałem się, że do wymiany jest najprawdopodobniej napinacz rozrządu i powiedziałem mu o tym). Pomyślałem, że po prostu chciał zbić cenę... Motocykl oglądnął, przejechał się i kupił.
Motocyklem wracał na kołach do domu (około 90km). Jeździł nim i pisał, że świetnie się prowadzi, jakie ma przyspieszenia, jak super się wkręca - same ochy i achy.
23.10.2014r dał go do mechanika, który rzekomo wymienił mu uszczelkę. Dzwonił wtedy do mnie, że musiał wymieniać uszczelkę i, że nie wie czy nadal go chce itd. Uważałem go za swojego kolegę, a o konieczności wymiany uszczelki wcześniej nie wiedziałem, dlatego ustaliliśmy, że przeleje mu na konto 500zł na serwis, bo nie chciałem, aby był niezadowolony z zakupu.
W ten sam dzień po paru godzinach, podał mi smsem nr konta. Wieczorem, gdy wróciłem z pracy przelałem mu pieniądze i zamknęliśmy sprawę.
Wczoraj tj 02.12.2014, czyli po 45 dniach od zakupu, pisał mi smsy i dzwonił. Nie miałem przy sobie telefonu, więc zadzwoniłem do niego wieczorem, tego samego dnia. Powiedział mi, że dał motocykl do innego mechanika, który rozebrał mu silnik i stwierdził, że głowica to śmietnik, bo zawory są poza tolerancją i nie można ustawić luzów; że ma luzy na tuleji cylindra; jakieś przedmuchy z odmy czy jakoś tak, ogólnie silnik do wymiany; do tego, że rama była spawana na jakimś łączniku, jednak po pomiarach jest idealnie prosta i dobrze zrobiona...
Normalnie byłem w szoku. Zupełnie jakby mówił o innym motocyklu. Przed sprzedażą, wg mojej opinii i kolegów, którzy widzieli R1 , motocykl nie nosił żadnych śladów kolizji. Prowadził się bardzo dobrze, silnik nie dymił i nie brał oleju.
Kupujący powiedział, że musi wymienić silnik, który z wymianą kosztuje 4tys zł i chciałby, abym dał mu na to połowę czyli 2tys zł!!! lub coś zaproponował...
Czuje, że chce mnie naciągnąć na pieniądze. Powiedziałem mu, że pewnie sam zepsuł motocykl i teraz coś kombinuje - zaprzeczył.
Dziś 03.12.2014r, do niego dzwoniłem i powiedziałem, że nie czuję się za to odpowiedzialny, bo sprzedałem motocykl sprawny i którym sam jeździł. A on, że tego tak nie zostawi.
Pewnie sam uszkodził silnik a teraz szuka jelenia, który za to zapłaci.
Motocykla byłem pewien, a teraz czuję, że facet chce mnie (tak jak z uszczelką) podoić na kasę...

Proszę Was o opinie, czy może mnie o coś takiego oskarżyć, i żądać pieniędzy, po upływie takiego czasu?
Czy jest jakiś przepis prawny, który mnie ochroni w takiej sytuacji?

jedyne co on może- to w chuj Cie pocałować

W ogóle te pięć paczek za uszczelkę? Widać, że dałeś się już zrobić w chuja więc i więcej się nie dawaj.

Szkoda że 500 zł mu to przelales mogłeś mu jeszcze zatankowac Moto i dokupić akcesoria - nic nie może po takim okresie zwyczajnie chce od ciebie wysepic kasę

Marek... ja jestem w totalnym szoku! Przeczytałem ten post 2 razy i powiem szczerze, że takie info o spawanej ramie czy jakiejś konieczności wymiany uszczelki pod głowicą itp., jakbyś pisał o innym motocyklu. Sam go oglądałeś, ja nim zrobiłem tysiące kilometrów, Ty nim wracałeś i latałeś przed sprzedażą i oboje (mam nadzieję) wiemy co to był za sprzęt.
Moim zdaniem gość szuka "głupka", a że sprawiasz jesteś osobą o dobrym sercu gość próbuje zagrać na Twojej (za przeproszeniem) "twardej dupie"...

Niemożliwym jest że rama niby była spawana - nie tylko ja ją oglądałem, a owiewki miałem ściągane przy wymianie oleju i jak zdejmowałem pług to i boczne również, przy wymianie świec też byłem (robił mi kolega bo ma warsztat) i też ramę całą z góry oglądałem i on też oglądał, nic spawane nie było, za to mogę oddać obie ręce. Nie daj się Marek.

Daj znać co z tego wyszło.

może Ci naskoczyć nic Ci nie może zrobić :p co za zjeb że po 45 dniach pisze żebyś mu dołożył kasę na silnik, patologia
noo i szkoda że wysłałeś mu tą kasę na uszczelkę, i to 500zł , ja do swojej byłem rn09 kupiłem nówkę za 120zł

Popierdolony gość... Teraz może Cię jedynie w pompe cmokąć... Z tego co piszesz widać że podszedłeś do sprawy uczciwie, a gość to zwykły kawał chuja i cwaniaka... Rozumiem tydzień czasu i okazało się że motocykl się zjebał ale nie po takim czasie i opinii jakiegoś mechanika (moze to jego kolega i mu pomaga Cię wydoić)... Pierdol go

Mihu, wierzę Ci, że tak było. Sam nic nie rozbierałem a z mojej opini wszystko było z nim ok.
Zobaczymy jakie będą jego kolejne ruchy. Będę opisywał wszystko na forum, aby nikt w przyszłości nie miał podobnej sytuacji.

Pewności nie mam, ale aby żądać od Ciebie czegokolwiek i abyś faktycznie był jakoś prawnie zobowiązany do pokrycia części kosztów naprawy to musi zrobić oględziny w PZMot przez rzeczoznawcę, a nie swojego mechanika.
Czego na 100% nie zrobi, bo to są koszta i stracony czas.

Tak, czy inaczej 45 dni, to w uj czasu, aby zajeździć sprzęt na amen. Szkoda i czekam na dalszy rozwój sytuacji.

Ziomek nic się nie stresuj , nic nie może zrobić , widziały gały co brały i tyle,

tak jak koledzy piszą wyżej, żeruje na twojej dobroci.
Według prawa nie jest w stanie Cię posądzić o cokolwiek związane z pojazdem po upływie takiego czasu, Jak spisałeś umową kupna sprzedaży ?
Jeśli masz w niej zawartą informację " kupujący zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu" i on to podpisał, możesz spać spokojnie.....!
Nie zgadzaj się na żaden układ, jeśli będzie do ciebie wydzwaniał, pisał smsy i groził, przekaż informacje że posądzisz go o nękania, gwarantuje Ci że odpuści !
Do wyjaśnienia sprawy nie usuwaj smsów od niego
Pozdro i LwG

niekoniecznie ,jest w tym kraju taki przepis jak rękojmia ,masz tutaj linka do prawa polskiego w tym temacie http://www.zapytajprawnika.pl/tag/kc-art-556-576/ ,tak jak już pisano koleś wykorzystał Twoje dobre serce i teraz chce Cię jeszcze bardziej wydoić ,moim zdaniem możesz być spokojny gdyż nawet w razie rozprawy sądowej masz duże szanse na wygraną , jeśli w ogóle do niej dojdzie bo podejrzewam,że gość zwyczajnie Cię postraszył .

A motocykliści to ponoć jedna wielka rodzina !!!!!!! tak jak już pisałem wcześniej ,odchodzi to do lamusa bo stało się pospolite

Niepotrzebnie przelałes mu te 500zł, ale chciałeś byś w porządku więc ok miałeś gest wobec gościa. Ale z tym byś mu na piec dokłądał bo jeździć nie umie i zajeździł jeżeli twierdziecie że moto było ok i normalnie jeździło na co wskazują wasze posty niech gość się buja tym bardziej po takim czasie.

i tak jak chłopaki mówią zbieraj te wszystkie wiadomości jak pisał, że motocykl super, że zapierdala itd. oraz te w których pisze o usterkach w razie gdyby to było potrzebne w co wątpię no ale warto mieć

Żaba masz rację, rękojmia jest i można podpiąć pod to wszystko, w zasadzie jeśli wszystko to i nic. Poza tym mam nadzieję, że w umowie (bo w standardowych umowach kupna sprzedaży jest taki zapis) miałeś paragraf mówiący o tym, że:

"Sprzedający oświadcza, że motocykl nie ma wad technicznych, które są mu znane i o których nie powiadomił Kupującego, a Kupujący potwierdza znajomość stanu technicznego motocykla." lub coś w ten deseń.

Powiedz palantowi ze jak go nie stac na naprawy to niech se kupi rower a od ciebie to moze wyciagnac kutasa do obciagniecia

Żaba rękojmia? No spoko ale nie po półtora miesięcznym katowaniu sprzęta... Rozumiem jak moto padnie w drodze do domu czy po kilku dniach w serwisie jakimś autoryzowanym coś wykryją... Ale nie po oględzinach mietka co mieszka nad rzeczką na ulicy zachlapanej nikomu nie znanej...

żaba jak zawsze wyleci z jakimś śmiesznym tekstem, ale top rutyna więc BaCa daj spokoj

Umowę mam zwykłą kupna sprzedaży i jest tam zapis:
"Kupujący oświadcza, że dokładnie zapoznał się ze stanem technicznym nabywanego pojazdu.
Kupujący oświadcza nadto, iż nie wnosi żadnych zastrzeżeń zarówno co do stanu technicznego pojazdu, jak też jego właściwości, parametrów a także wyglądu"
Kupujący, po tym jak przelałem mu 500zł nie odzywał się do mnie w żaden sposób, aż do teraz. A mineło to ponad miesiąc...
Może było tak jak piszecie, zajechał sprzęt, oddał go do znajomego mechanika, który "podpowiedział" mu jak pokryć koszty naprawy obwiniając sprzedającego.
Mihu zapewnia, że wszystko było ok, i wierzę, że tak było, bo sam jeździłem tym moto i wszystko było w porządku.
Na razie jest cisza, zobaczymy czy zrobi kolejny ruch, czy uświadomił sobie, że jednak nie wyłudzi pieniędzy.

Naprawdę, jesteś dobrym i uczciwym człowiekiem.

Ps. A koleś kiedyś trafi na swojego,bądź spokojny.

Marecki żeby była jasność ,uważam ,że prawda leży po Twojej stronie i tu niema żadnej dyskusji , żyjemy w takim systemie a nie innym i mnie już nic nie zdziwi ,mad jeśli nie masz o czymś pojęcia zwyczajnie się nie odzywaj , choć zresztą to nic nowego w twoim przypadku ,potrafisz tylko bezpodstawnie zaczepiać moją osobę , w jakim celu ? po co ? nie wiem i nie chcę wiedzieć ,zwyczajnie się odpierdol
Marecki można poszukać w necie trochę o tym może to coś pomoże

Zgodnie z art. 556 Kodeksu cywilnego sprzedawca ponosi odpowiedzialność względem kupującego za wystąpienie wady w sprzedanej rzeczy. Odpowiedzialność ta zwana rękojmią za wady (fizyczne i prawne) trwa przez rok.
Co jednak istotne zakres uprawnień kupującego, a zarazem odpowiedzialności sprzedającego zależy w dużej mierze również od tego jakie postanowienia zostaną zawarte w umowie sprzedaży. Może bowiem zdarzyć się tak, że sama umowa wyłączy w ogóle przepisy o rękojmi i zdejmie ze sprzedawcy ciężar odpowiedzialności.

Zobacz serwis: Zakup i rejestracja samochodu
Wyłączenie odpowiedzialności

W przypadku umowy, zawartej między osobami prywatnymi, strony mogą odpowiedzialność z tytułu rękojmi rozszerzyć, ograniczyć lub w ogóle wyłączyć. Takich możliwości nie ma w przypadku obrotu konsumenckiego (art. 558 kodeksu cywilnego).

Rozszerzenie uprawnień z rękojmi może rozciągać w czasie istnienie odpowiedzialności. Ograniczenie może okres skrócić. Możliwe jest również jakościowe zmodyfikowanie odpowiedzialności przez np. wyłączenie odpowiedzialności za określone wady.

Nawet jednak umowne wyłączenie przepisów o rękojmi nie będzie skuteczne w sytuacji, gdy sprzedawca podstępnie zatai wadę przed kupującym. Niemniej jednak wykazanie podstępnego zatajenia będzie już spoczywało na kupującym.

Zobacz: Jakie czynności przy zakupie samochodu?
Należyte zabezpieczenie przed roszczeniami

Sprzedawca może jednak zmniejszyć ryzyko pociągnięcia do odpowiedzialności poprzez odpowiednie sformułowanie umowy. Aby uniknąć takiej sytuacji w których będziemy pociągnięci do odpowiedzialności, warto wcześniej poinformować kupującego o wszelkich stwierdzonych wadach pojazdu, np. o braku poduszek powietrznych, zepsutym radiu, niedziałającej klimatyzacji.

O tym, że samochód ma określony wady należy również zapisać w samej umowie, jako że zgodnie z art. 557 Kodeksu cywilnego sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili zawarcia umowy. Kupujący zaś nie będzie mógł wykazać, że o wadach nie wiedział, jeżeli zostaną one określone w umowie.