Witam
Przytrafiła mi się dziś niemiła sytuacja rodem z filmu "Oszukać przeznaczenie".
Zjeżony włos na klacie i pikawa w gardle.

Po siedmiogodzinnej jeździe, kiedy wracałem już do garażu, dojeżdżając do skrzyżowania akurat w momencie, gdy zapalało się czerwone światło, motocykl nie zareagował na naciśnięcie klamki hamulca. Klamka wpadła, więc zacząłem delikatnie hamować tylnym. Zdziwiłem się zajebiście, bo nie jechałem zbyt wolno.
Jakoś udało mi się jednak wyhamować i dojechać do garażu. Sprawdziłem co i jak. Okazało się, że przy naciśnięciu klamki, płyn hamulcowy tryska z odpowietrznika. Na odpowietrzniku nie było kapturka i sam odpowietrznik był luźny.

Wrzucam fotkę.
Mam pytanie, co się stało, bo nie wiem, czy besztać typa za złą wymianę płynu hamulcowego i odpowietrzenie układu w marcu.
A może to zupełnie coś innego. Tylko co? Stąd pytanie do Was Koledzy.

Albo za słabo dokręcił, albo wogóle zapomniał o dekręceniu po odpowietrzeniu. Innej opcji nie ma.

Dlatego po odpowietrzeniu należy z wyczuciem ale mocno dokrecic te śrubki aby nie było takich jaj, nie zazdroszczę ci tej akcji.

Trzeba było nie ruszać płynu, bo przecież ja go wymieniałem
Tak już na poważnie, to całe szczęście że wyszedłeś cało z opresji.

Panowie wielkie dzięki teraz będę zawsze sprawdzał jak są dokręcone i chyba będę wymieniał już sam