Przeglądałem niedawno zdjęcia z różnych wypadów i trafiło mi się kilka fotek (parę sztuk zamieszczam) jak na moto o - uwaga - pojemności 125cc i mocy całych 16 jurnych kucy jeżdżę ze znajomymi w okolicach wioski Baoji w prowincji Shaanxi.
Hehe... przypomniały mi się stare dobre czasy....
Oto rumaki, jakie mieliśmy do dyspozycji
Miałem dosiąść czarnucha. A było to po prawdzie bardzo dobre moto. Zamontowany licznik zmiany biegów (z tego co pamiętam niedziałający), do tego skrzynia w inwersji, tzn. pierwszy bieg w górę, reszta w dół
No i nie mieliśmy ani kasków, ani odpowiednich ubrań... jak widać w krótkich spodenkach jechałem. Przez całą wyprawkę(bo to był jednodniowy przejazd) udało mi się nie wyglebić. Teren był przepiękny, górzysty. Na drogach tyle kamieni, że praktycznie cały czas musiałem zamiatać sprzęgłem, żeby nie musieć zapuszczać od nowa motoru. Do tego wszystkiego trochę się ślizgało, więc zanim w ogóle wyjechaliśmy na pierwszą serpentynę pod górę, musiałem chwilę poćwiczyć, żeby się przyzwyczaić i do skrzyni i w ogóle do chińskiej konstrukcji.
Za to widoki były piękne...
a żeby nie było, że sam tam sobie jeździłem...
Przejażdżka sympatyczna, w sam raz na weekend. Pogoda też się udała wtedy. Cieplutko, słonecznie. Chociaż nie powiem, jak zjeżdżałem drogą ze szczytu praktycznie pionowo po jakichś otoczakach i motocykl się na nich ślizgał, muszę przyznać że cieszyłem się, nie musząc szukać sklepu z bielizną we wsi, a jedynie monopolowego. Na wieczór było piwko i lokalna kuchnia....
Aż szkoda, że człowiek nie jest już studentem..
________________________________________________________________
rn01 - Dziadziuś, ale lubi sport