Ponieważ mało się jeszcze dzieje na forum zaczynam jako pierwszy...
Wątek generalnie ma służyć zapoznaniu się , jak inni zaczynali swoją przygodę z dwoma kółkami , jak im szło , czy mieli gleby i jak do nich doszło...
1. Pierwszy zezon - zaczynałem 3 lata temu na Hondzie Shadow 750 - Choper ale mocny jak na pierwsze moto... To właśnie ten motocykl zaraził mnie do szpiku - Spowodował że zdałem prawko bo wiedziałem że chce latać i tak się zaczęło. Motocykl kupił sobie mój ojciec ale ja więcej nim jeździłem niż ojciec. Zrobiłem około 2 tysiące kilometrów (sezon bez gleby)
2. Drugi sezon zacząłem sprzedażą Hondy i kupiłem Suzuki GSXF 600 z 1999 roku i strój - Sezon drugi na Suzuki to przede wszystkim długie trasy - Zrobiłem nim 9 tysięcy kilometrów w jednym sezonie. Nauczyłem się dobrze jeździć , szybko jeździć , dobrze hamować , jazdy w korkach (do Warszawy mam 230 kilometrów w jedną strone , byłem tam 9 razy w sezonie) - Nauczyłem się myśleć za siebie i za innych. (Żadnej gleby)
3. Trzeci sezon - Pojawiła się aktualna Yamaha R1
Od maja zrobiłem nią 3 tysiące kilometrów , ponieważ to mój pierwszy litr początkowo traktowałem manetke troche delikatniej niż w tej chwili. Sprzęt spisuje się dobrze , jest dla mnie wystarczająco zrywny i szybki. Narazie żadnej gleby...
Jedyna rzecz której narazie nie potrafie ogarnąć to otworzyć przepustnice na pierwszym biegu do końca... Bieg dociągam do końca obrotów , ale nie otwieram przepustnicy na maxa bo jestem troszke przerażony postawieniem na gume... Oczywiście zdarzyło mi się postawić ją na gume kilka razy , ale nie było to zamierzone tylko przypadkowe...
Na autostradzie zamkniętej narazie poleciałem 268km/h...