Tak jak mówiłem, szybkie streszczenie zdarzeń.
Kupiłem ją w marcu tego roku, w ogóle jechałem po inną w malowaniu Camela, ale to był niestety czysty rupieć, a nie motocykl. Ta Stała jeszcze jakieś 130km dalej już w stronę ukraińskiej granicy, a że już byłem jakieś 300km od domu to mi nie zależało, i pojechaliśmy. Generalnie pierwsze wrażenie wywarła na mnie pozytywnie, jedynie co to spalona opona, tak nie było się do czego doczepić, aż do jazdy próbnej.. 2-bieg, więcej Wam nie będę mówił. Po dosyć sporej negocjacji ceny i tak się zadecydowałem że ją biorę. Generalnie była to sobota, i jechaliśmy spowrotem na kołach, WA TAKIEJ ULEWIE, że to jest nie do pojęcia..
Generalnie jechaliśmy ze znajomym po pewnym odcicnku, żeby po prostu się nie wykończyć, ale ja i tak nie podołałem do końca..
Dosłownie, po niecałym tygodniu zdążyłem mieć wypadek.. Umówiłem się z znajomą na mieście, już po spotkaniu spokojnie w kierunku domu, a że był sznurek samochodów, to kleiłem się srodka drogi, do czasu aż pewna Pani mnie po prostu nie zauważyła, i skręciła na mnie nie upewniając się do lusterka, odbiłem się od niej tak dosyć poważnie, po czym ja skończyłem na betonowym murku nie mając zbytnio pola do hamowania, motocykl zatrzymał się na w/w murku, a ja wylądowałem, lecz nie telemarkiem jakieś 5-6 metrów dalej.. Ja skończyłem ze złamaną ręką, dziurą w stopie, i poobijany, i wiem co to znaczy nie mieć przez chwilę czucia od Pasa w dół..
Winę sobie przyznałem sam, czysto z paniki, generalnie tego żałowałem po czasie, ale trzeba mieć jeszcze trochę honoru, i się nie odwoływałem.
Z ręką w gipsie wyskrobałem resztę drobniaków, i zacząłem zgarniać części do moto. Wypatoliłem wtedy 2,500zł w zaokrągleniu na wszystkie części, spawanie czaszy, serwisówka, nowa szyba, reflektor, kierownica klamki, itp. itd.
Już podczas rozpoczęcia składania, zaczęło coś nie pasować na star z pługiem, nie chciał wejść na śruby, i tu i tam zaczęły się robić jakieś jaja z owiewkami, zadzwoniłem do znajomego, powiedziałem: weź na to spójrz bo to k*rwa nie pasuje.. Po krótkiej analizie wyszło że jest skrzywiona główka ramy..
Wtedy zwątpiłem co mam z tym robić, czy szukać ramy z papierami, czy dać to prostować. Ale po namysłach dnia następnego od rana dzwoniłem po firmach które się tym zajmują, i zdążyłem się przeżegnać słysząc cenę która się wahała pomiędzy 1000 a 1300zł. Zacisnąłem zęby rozebrałem z kumplem moto do gołej ramy, i zawieźliśmy ją do Bielsko-Białej, a dokładnie do Tecrolu (Polecam).
I nastał miesiąc przerwy, gdyż tyle musiałem odczekać.
Po dostarczeniu zwłok spowrotem, zabraliśmy się za składanie.. Dosłownie 48 godzin i już jeździliśmy.
Tak pięknie było przez następny miesiąc, gdy babka wjechała mi przed dziób, a że byłem bez szans na ucieczkę, to położyłem się na moto, i wpadłem pod samochód.. W skrócie, znowu ręka w gipsie, a w moto obyło się na połamanej czaszy, i reszty plastików, rama był prosta. Ale to już nie ważne, w trakcie paniki, gdy byłem jeszcze pod samochodem, zdążyła po mnie przejechać, co jest nie małym zjawiskowym bólem.
Tym razem wszystko robione z ubezpieczenia na szczęście. Generalnie tutaj nie mam już takich zdjęć, tutaj już moto po prostu wróciło do stanu jak przed wypadkiem.
Generalnie są ostrzejsze kolory dobrane tym razem, pozwoliłem sobie kupić dwie nowe gumy, inną szybę, a reszta tak jak była.