Kolejny sezon się powoli kończy, a erka znowu leci pod klucz...
W momencie odebrania jej od Szymona myślałem, że problemy z nią mam już za sobą, ale....
no właśnie jest to, ale... w drodze do domu moto zaczęło gasnąć na światłach i na niskich obrotach....
nie zastanawiając się długo zadzwoniłem po Simona, a On czym prędzej podjechał do mnie na Tychy zobaczyć co jest grane, po chwili namysłu okazało się, że RN12 mają wadliwy TPS co wiąże się znowu z kosztami i tu z pomocą przychodzi Kamil, który takowy nowy TPS posiada u siebie... po wykonaniu do niego telefonu i ustaleniu za ile mi go puści wsiadł na moto i przyjechał.... chwile później eRka znowu nabrała życia, ale.... i znowu jest to "ale"
Jakiś czas temu w drodze do domu poczułem się jakby tylne koło mi "uciekało".... po powrocie od razu wrzuciłem ją na stojak i napisałem do Kamila co się dzieje. Powiedział żebym poruszał kołem i zobaczył czy łożyska się nie rozleciały... minutę później już było wiadomo co się dzieje... wymieniając tylne łożysko postanowiłem wymienić też i te z przodu.... (dostałem też info, że napęd jest do wymiany, bo nie równo jest rozciągnięty, ale nie to mnie zmartwiło, bo na to się przygotowywałem tak jak na wymianę opon).
Moto wróciło, ja oczywiście ucieszony, bo można znowu śmigać, aż do wczoraj.... Niskie obroty i trzaskanie od strony sprzęgła, że ciarki przechodzą... Jeździć się nie da, bo moto ma wibracje, a im obroty są wyższe tym gorzej i do tego ten dźwięk... Czy każdy posiadacz Yamahy tak ma, że co zima to naprawa? Zauważyłem też, że po naprawie skrzyni moto się o wiele szybciej i mocniej grzeje... Wina oleju? Płynu chłodniczego? Bo jedno i drugie zmienione na inna marke.
Chciałem ją malować, ale.... z powodu tych awarii muszę to przesunąć ZNOWU na inny termin... Aktualnie wygląda tak... Wiele zmian nie ma, bo zawsze coś ważniejszego wyskoczy